W czasie tych kilku dni, ktore spedzilam w Oviedo, zakochalam se w tym uroczym miasteczku kompletnie. W cale sie nie dziwie, dlaczego Allen postanowil nakrecic tutaj czesc jednego ze swoich filmow - to naprawde magiczne miejsce.
Jak na stolice regionu, Oviedo nie jest duze - wrecz przeciwnie, jest w sam raz. Zycie plynie tu w miare spokojnie, ale ulice zawsze pelne sa ludzi. Ruch ustaje nieco w weekendy, kiedy wielu mieszkancow wyjezdza oraz w lecie, kiedy nie ma tylu studentow, co zwykle. Noca ladnie oswietlone uliczki starego miasta maja naprawde niesamowity klimat, szkoda tylko, ze obecnie wieza katedry swieci sie zaledwie jakies 20 minut - niestety, kryzys dotknal i Kosciol.
Nad miastem goruje Monte Naranco, z ktorego dosonale widac jego panorame (oczywiscie jesli nie ma mgly, co zdarza sie dosc rzadko). Ostatniego dnia przed moim wyjazdem poszlysmy z Almudena na spacer i wdrapalysmy sie na te niewielka gore (Naranco to taka hiszpanska Sleza). Na szczycie byl pomnik Chrystusa, bardzo podobny do tego, ktory goruje nad Rio de Janeiro, z wielkim krzyzem Victorii - symbolem Asturii. Panorama Oviedo nie byla niestety zbyt dobrze widoczna, a lancuch Picos de Europa w oddali przyslanialy geste chmury. Szkoda, bo widok na pewno by byl fenomenalny...
Tego samego dnia wieczorem poszlysmy odwiedzic Amparo - sasiadke Almudeny, z ktora przyjazni sie od lat. Rozmawialysmy w trojke w kuchni o Hiszpanii, Polsce, podobienstwach i roznicach miedzy dwoma krajami, czasach komunistycznych, dyktaturze Franco, podrozowaniu i tak dalej, i tak dalej... Amparo przyniosla tez tomik wierszy Szymborskiej i poprosila mnie zebym kilka przeczytala. Oprocz wersji hiszpanskiej byly rowniez polskie tlumaczenia, wiec czytalam w dwoch jezykach. Na koniec Amparo stwierdzila, ze chcialaby podarowac mi ten tomik w prezencie, abym miala pamiatkie po niej i po Oviedo.
Wizyta w Oviedo byla fantastyczna, a miasto na stale znalazlo swoje specjalne miejsce w moim sercu. Mam nadzieje, ze niebawem tam wroce!